rola nr 2
WOKALISTKA

Kiedy zaczęłam śpiewać, to z jednej strony miałam łatwiej, bo dzięki serialowi „Rodzinka.pl” już byłam rozpoznawana, a z drugiej – było mi trudniej, bo ludzie nie traktowali mnie poważnie. „Że niby ona umie śpiewać? Ta celebrytka? Ha, ha, ha” – czytałam w komentarzach o sobie. Żeby przekonać tych niedowiarków, że jednak mam na scenie coś do powiedzenia, postanowiłam wystąpić na żywo na Spring Breaku i na H&M Musie. Pomyślałam: „Niech ludzie zobaczą, że nie korzystam z playbacku. Niech usłyszą mój głos i posłuchają moich tekstów, a później ocenią, czy mnie lubią, czy nie”. Pojawiłam się w show-biznesie jako dziecko, w dodatku w serialu komediowym. Wiem, że niektórym trudno zobaczyć we mnie poważną wokalistkę, ale czuję, że nie zasłużyłam na łatkę, którą mi przyczepiono. Muzyka nie jest moją fanaberią, towarzyszyła mi od dziecka. Chodziłam do szkół i kółek, gdzie uczyłam się śpiewu, aktorstwa i tańca. Pamiętam, jak dostałam do zaśpiewania pierwszą solówkę w szkolnym musicalu. „Śpiewanie jest fajne” – stwierdziłam, i już. Wtedy nie wierzyłam jeszcze w siebie na tyle, żeby pomyśleć, że mogłabym to robić profesjonalnie. Długo traktowałam śpiewanie hobbystycznie, teraz to mój cel numer jeden. Idę do przodu małymi kroczkami. Teledysk do „Na zawsze” ma ponad dwa miliony odsłon, a „Oddycham” w ciągu tygodnia obejrzało prawie milion osób. Zainteresowała się mną wytwórnia Kayax, która ma pod swoimi skrzydłami świetnych artystów. Cieszę się na tę współpracę, bo wiem, że mogę się dużo nauczyć. Uwagi przyjmuję z pokorą, bo wszyscy, których spotykam, sprawiają, że się rozwijam.

rola nr 3
FASHION GIRL

Lubię dobrze wyglądać, ale nienawidzę robić zakupów. Zwykle kończą się tym, że wchodzę do sklepu i biorę to, co wydaje mi się fajne. „Pasuje mi do tego, tego i tego. OK, biorę” – tak to się odbywa. Kiedy byłam mała, musiałam być największą fashionistką w szkole, (śmiech) Babcia, która mieszka w Stanach, wysyłała mi superubrania, jakich nikt w Polsce nie miał. Wtedy tego nie doceniałam. Jak miałam coś innego, wydawało mi się, że nie jestem w trendzie. Wolałam być taka jak wszyscy.

Teraz uwielbiam mieć coś innego, niesztampowego, choć najważniejsza pozostaje dla mnie wygoda. Mam słabość do oversize’ów, a kiedy przede mną dzień w biegu, zakładam totalne basiki: skórzaną kurtkę, dziurawe dżinsy albo białe spodnie i koszulę. Stylizacyjne szaleństwa przemycam w teledyskach: sneakersy Local Heroes, cielistą bieliznę Rilke, sukienkę H&M Conscious lub coś z kolekcji MISBHV. Chcę, żeby mój sceniczny wizerunek był wyrazisty, dlatego lubię się pokazać w czymś kontrowersyjnym. Takim, żeby ludzie zastanawiali się, czy to jest jeszcze ładne, czy już brzydkie. Niedawno, na pokazie Mariusza Przybylskiego, miałam na sobie czerwoną sukienkę w ekscentryczne etniczne wzory, do tego pomalowane na czerwono usta. Nigdy przedtem nie nosiłam czerwieni, a teraz jest moim modowym odkryciem. Jakiś czas temu przeczytałam w internecie, że jestem ikoną mody. To było supermiłe, ale myślę, że jeszcze na to określenie nie zasłużyłam. Na razie do mody podchodzę spontanicznie.

 

Facebook Comments
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Życie

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Bezpieczeństwo i konserwacja wypożyczonego sprzętu budowlanego: najlepsze praktyki i porady

Bezpieczeństwo i konserwacja sprzętu budowlanego stanowią kluczowe aspekty w każdym projek…